niedziela, 30 listopada 2014

Nowe rozdziały.

Bez ryzyka nie ma zabawy.
Rozdział. 13 Eliminacje i pocałunek.
W dzień eliminacji pogoda była wręcz idealna do latania, a panna Evans była przekonana do swojej wygranej. Zresztą nie tylko ona, bo jedyną osobą, która uważała inaczej był sam kapitan drużyny, który za każdym razem, gdy mówiła, że jego mina będzie bezcenna, odpowiadał, że niech to powie, kiedy spadnie z miotły po pierwszej minucie. Lily już od jakichś dwóch lat lata na miotle i gra razem z Syriuszem w quidditcha jeden na jednego. Tak więc dziewczyna była pewna wygranej i już planowała piżamówkę z dziewczynami i litrami alkoholu, które dostani od Pottera. Jednak nie to było najlepsze, ale jego mina, kiedy będzie musiał przyjąć ją do drużyny i przyznać, że przegrał zakład. O tak, to będzie w tym najlepsze. Lily wstała dosyć wcześnie, żeby zobaczyć jaka będzie pogoda, żeby lepiej się przygotować w razie gdyby padał deszcz. 
- Harry Potter >>> Czasy Huncwotów

Świat słów.
Peeta stoi nade mną z ręką wyciągniętą w moim kierunku. Poranne słońce wpada do mojej sypialni. Mrugam i odprężam się widząc, że Peeta podaje mi tabletki i wodę.
Z łatwością połykam pigułki, jednak wyjście z ciepłego łóżka już nie jest takie łatwe. Naciągam koc na głowę i mam nadzieję, że mój gość zrozumie aluzję. Peeta cierpliwie siada na krześle i oferuje mi śniadanie. Odmawiam. Nalega i zjadam kromkę chleba.
Mój pełen pęcherz jest jedynym powodem, dla którego wychodzę z łóżka. Peeta zabrania mi wracać do łóżka i podaje mi moje buty do polowania. Prawdopodobnie nie da mi spać dopóki nie wyjdę z domu.
Wolno idę do lasu z nadzieją, że trochę rozjaśni mi się w głowie gdy nieco oprzytomnieję. Jednak tak się nie dzieje. O strzelaniu nawet nie ma mowy, więc wykopuję trochę cebuli i zbieram nieco dzikiego kopru. Dzień robi się coraz cieplejszy, ale ja, pomimo że jestem ubrana w bluzkę z długim rękawem, zamarzam. Za to moja skóra wręcz płonie.
- Igrzyska Śmierci

Rant czarodzieja.
James kochał Hogwart, wręcz uwielbiał go całym sercem, jednak nie tego dnia. Tak się nieprzyjemnie złożyło, że naprawdę nienawidził wstawania skoro świt. A ósma to zdecydowanie za wcześnie, nawet jak na pierwszy dzień zajęć. Siedzenie w ławce o tak potwornej godzinie jawiło się dla młodego Pottera niczym tortura, natomiast prowadząca jakiś długi monolog Minerwa McGonagall tylko pogarszała jego samopoczucie.
– Ma pan może coś do powiedzenia, panie Potter? – zapytała nauczycielka z dobrze ukrytym przekąsem.
– Skąd – pośpieszył z odpowiedzią James. – Pani profesor jak zawsze wszystko świetnie wytłumaczyła.
– Cieszę się, że wszystko zrozumiałeś, Potter. Może więc byłbyś łaskaw powtórzyć, co mówiłam, skoro wszystko jest jasne i nie masz żadnych pytań?
- Harry Potter >>> Czasy Huncwotów



Nowy rozdziały.

Dalsza historia miłości Katniss Everdeen i Peety Mellarka.
Rozdział. 33 Przemyślenia.
Głośny trzask przerwał wieczorną ciszę. Towarzyszący mu szelest natychmiast mnie zbudził. Poderwałam się z ziemi, strzepnęłam liście z kurtki i zaczęłam biec. Serce biło mi w rytm przyspieszonego oddechu. Nogi zahaczały o kępy jeżyn, twarz boleśnie raniły gałęzie, przez którymi wyciągnięte dłonie nie zdołały mnie ochronić. Błądziłam między krzakami licho oświetlonymi przez wychudzony Księżyc. Otaczał mnie mrok, przed nim uciekałam i do niego też należałam. I w nim też miałam zginąć. Przerażona, pragnąca jakiejkolwiek pomocy, której od nikogo nie otrzymam. Upadłam. Poczułam rwący ból w kostce, który falą rozlał się po całej nodze. Sztylet odpiął się od mojego paska, upadł gdzieś w trawę. Zaczęłam go szukać, ale nie zdążyłam. Cień  nade mną uniósł w górę miecz. Zaczęłam krzyczeń i błagać o litość.
- Igrzyska Śmierci.

Antique Destination
Pojadę jutro, spokojnie”.
Uśmiechnęłam się szeroko do swojego odbicia w lustrze. Patrzyła na mnie szczęśliwa dziewczyna z tuszem na rzęsach, różem na policzkach i długą, ciemną kreską na powiece. Jej włosy były lekko pofalowane, a wpięta w nie srebrna opaska pobłyskiwała leciutko.
I to by było chyba na tyle. Nic więcej, nic dalej.
Wewnątrz był już tylko smutek, ulga i zwątpienie. Draco się nie odzywał, na śniadaniu w ogóle się nie pojawił. Tęskniłam…
I zadręczałam się myślami.
Cały dzień spędziłam z przyjaciółmi. Ron i Harry nie pozwolili mi jechać po południu do domu. Wściekłam się, ale w głębi serca cieszyłam się, że będę mogła spędzić z nimi jeszcze odrobinkę czasu. Wiedziałam, że Pierwszy Dzień Świąt jest zawsze hucznie obchodzony w Gryffinorze. Uwielbiałam te zabawy – zawsze wtedy czułam, że żyję.
- Harry Potter >>> Dramione

sobota, 29 listopada 2014

Nowe rozdziały.

Ciemna strona miłości.
Rozdział trzydziesty siódmy.
 Panna Black usiadła w głębokim, miękkim fotelu w salonie Malfoy’ów i głośno westchnęła. Trzymała w dłoni lampkę wina i co kilkanaście sekund popijała leniwie, obserwując coraz bardziej zniecierpliwioną siostrę. Nie chciała od razu przechodzić do rzeczy, chyba nawet nie potrafiła. Potrzebowała dłuższej chwili namysłu. To wszystko wydawało się być bajką, nierzeczywistym snem i Bellatrix bała się, że kiedy powie to na głos, wszystko zniknie, jakby nigdy nie istniało.
- Bellatrix… - Narcyza oparła się rękami na kolanach i spojrzała uważnie na siostrę. Panna Black uniosła dłoń i dopiła napój z hukiem odstawiając pusty kielich na stole.
- Oświadczył mi się. – Powiedziała szybko i przetarła ręką mokre usta. Narcyza zmarszczyła brwi, jakby to, co usłyszała było jej wymysłem. – Też w to nie wierzę. Znaczy, nie oświadczył mi się tak dokładnie, po prostu obiecał mi, że jak zabije dzieciaka weźmiemy ślub. Wszedł ci do głowy, siostrzyczko.
- Ale… - Narcyza co chwila otwierała i zamykała usta, jak ryba wyjęta z wody. W końcu zacisnęła wargi w cienką linię i uniosła kącik ust do góry. – Nie jestem dobra w te klocki, Bella.
 - Harry Potter >>> Czasy Toma Riddle'a 

Niewyznana miłość 
Każdy dzień wyglądał tak samo i był jednakowo długi. Nie miała pojęcia o czasie, jedynym źródłem światła było to, wypływające ze szpary pod drzwiami. Tutaj wyznacznikiem godzin były posiłki. Dokładnie jeden dziennie. Miska wody, mały garnuszek zupy i kilka kromek chleba sprzed kilku dni nie wystarczało, aby ukoić pragnienie i głód, ale musiało wystarczyć. Nie mieli pojęcia, o której godzinie pojawiają się posiłki. Równie dobrze mogło to być śniadanie, obiad lub kolacja. Ważne było jednak, że mijały kolejne dwadzieścia cztery godziny. Kolejna doba ich zniewolenia, bólu i nadziei, którą powoli tracili. W tym miejscu jedli już pięć skromnych posiłków. Starali się dzielić nimi po równo, ale zawsze wynikały z tego tylko kłótnie. Ron, który na co dzień jadł o wiele więcej od niej, teraz starał się oddawać jej sporą cześć swojego pożywienia. Sam stanowczo podupadł na zdrowiu, słabł w oczach, a popękane żebra dawały o sobie znać przy każdym ruchu. Starała się jak mogła, ale w żaden sposób nie potrafiła mu pomóc. Często tylko udawała, że pije wodę, żeby nieświadomemu chłopakowi zostawić jak najwięcej. Ostatniej nocy (tak nazywali okres dnia, w którym kładli się oboje spać) pojawiła się u niego gorączka, cały rozpalony majaczył. Mówił niezrozumiałe dla dziewczyny wyrazy i wołał Ginny.
- Harry Potter >>> Dramione

Opętani demonami przeszłości.
Albus Dumbledore siedział za swym biurkiem, stukając smukłymi palcami w jego blat. Czekał. Długo zwlekał z wezwaniem do siebie Riddle, lecz nadszedł już czas. Severus zdawał mu relację z jej poczynań, ale to za mało. Dziewczyna swoim zachowaniem nie wzbudzała żadnych podejrzeń, co ani na chwilę nie uśpiło jego czujności. Nie należał do głupców, którzy dają się zwieść pozorom. Tom nie puściłby tak po prostu swojej dopiero co odnalezionej córki do szkoły, w której dyrektorem jest on. Poznał go na tyle, aby wiedzieć, że mu na niej zależy. Musiał mieć w tym swój interes, który on za wszelką cenę chciał poznać. Snape nie dostarczał mu na ten temat informacji, które zaspokoiłyby jego ciekawość. Poza tym od czasu Pottera i Black nie ufał w pełni swoim podwładnym. Ci dwaj durnie, gdyby nie jego szybka reakcja zniszczyliby wszystko, co planował od lat. Szczęście mu wtedy dopisało. James zginął, a Syriusz żył w przekonaniu, że Tom zabił jego najlepszego przyjaciela. Lepiej być nie mogło. Ludzka nienawiść tylko sprzyjała jego zemście. Nadszedł jednak czas na bardziej radykalne środki. Ta farsa trwa zbyt długo. Powolne rujnowanie życia Tomowi już nie dawało mu takiej satysfakcji. Pragnął go zniszczyć, raz na zawsze. Zasłużył na to. Mimo upływu lat on nie zapomniał. Ofiarował mu, co mógł: swoją wiedzę, przyjaźń, czas, a ten jak mu się odpłacił?
- Harry Potter >>> Dramione

wtorek, 25 listopada 2014

Nowy rozdział.

Wołanie serc.
Rozdział 4 - Dziennik Charlusa Pottera.

Syriusz stał przy parapecie okna, z którego miał widok na park, podczas gdy James i Lily pakowali rzeczy swoje i Mary do walizek. Mężczyzna żałował, że wysłał do chrześniaka niskiej jakości, kiedy zdecydował się wreszcie napisać do niego wiadomość. Wciąż miał pretensje do samego siebie, że pozwolił sowie na dostarczenie czegoś takiego. W myślach przeklinał swoją głupotę i gdyby tylko mógł, cofnąłby czas. Żywił nadzieję, że Remus dotarł do Harry’ego i wszystko mu wyjaśnił, bo on tego nie potrafił. Nie chciał zawieść chrześniaka, jednak odnalezienie jego rodziców okazało się prostsze od przywrócenia im pamięci. Nic nie zapowiadało zmiany tego stanu rzeczy.
Lily i James w przeciągu dwóch godzin zdążyli spakować wszystko, co było najważniejsze. Mała Mary dreptała za rodzicami, ściskając w rączkach pluszowego misia — królika, którego w zwyczaju miała zwać: Panem Królikiem. Dziewczynka obserwowała uważnie matkę pakującą do walizki ważne dokumenty poukładane starannie w teczkach, podczas gdy jej ojciec upychał w torbie wszystkie pluszowe zabawki, jakie znalazł. Mary miała dziwną tendencję do zostawiania misi w salonie, w gabinecie, czy też w każdym innym pokoju, w którym przybywała na co dzień, że aż James dziwił się czasami, iż nie znalazł żadnego misia w lodówce.
- Harry Potter >>> Czasy Harry'ego Pottera

poniedziałek, 24 listopada 2014

Nowy rozdziały.

Kolizje serc.
Rozdział. 22 - Smerfuj się kto może!
   Sylwester zbliżał się wielkimi krokami. Dziewczyny od razu zastrzegły, że same przygotują jedzenie w obawie, że gdyby Huncwoci zajęli się tym z pewnością by je otruli. Natomiast biedną Tesse wykopały za drzwi, ponieważ podjadała im jedzenie.
- Potwory! - rzuciła zniesmaczona i ruszyła do salonu. Chłopcy ozdabiali właśnie pokój, oprócz Petera, który ślizgał się w skarpetkach po podłodze. Tessa zaśmiała się widząc jaką sprawia mu to radość. Podeszła do Jamesa oraz Syriusza i uśmiechnęła się ślicznie. 
- Mogę się do was przyłączyć? - zapytała słodko. James nawet nie zdążył mrugnąć, kiedy Black kiwnął niespodziewanie głową i zaproponował, że może pomóc mu przyczepiać wstążki do firanek. Rogacz nie wiedział po co w ogóle to robić, ale nie skomentował tego i ruszył w stronę Remusa. 
- Harry Potter >>> Czasy Huncwotów

Demony mroku.
 Po wygranej Lorda Voldemorta oraz śmierci Harry'ego Pottera (oczywiście fałszywej), Zakon Feniksa został reaktywowany. Kwaterę Główną przeniesiono daleko na wschód do małej, całkowicie opuszczonej wioski o nazwie Arthys. Siedziba mieściła się tuż pod nią, głęboko pod ziemią. Została podzielona na kilkanaście dużych pomieszczeń. Największym z nich było bez wątpienia Skrzydło Szpitalne, gdzie uwijały się pielęgniarki. Dalej była Kuchnia oraz pomieszczenie, w którym zarówno czarodzieje jak i uratowani mugole, znajdowali dla siebie malutki kąt.
Hermiona i Draco wylądowali w Hali. Panował tam duży ruch i nikt z początku nie zwrócił na nich większej uwagi, póki nie dostrzegła ich Luna. Jej złote włosy spływały kaskadami po bladych ramionach. Nevill trzymał ją właśnie w ramionach i szeptał coś do ucha.
- Hermiona! - krzyknęła. Wszyscy wokół zamarli w bezruchu. Kilka stóp dalej stał Ron Wasley oraz Harry Potter. Obaj podnieśli wzrok i wtedy ją zauważyli. Swoją przyjaciółkę.
Przyjaciółkę, którą opuścili.
- Harry Potter >>> Dramione

sobota, 22 listopada 2014

Nowy rozdziały.

Dogonić szczęście.
Rozdział. 1

Silny podmuch wiatru uniósł starannie ułożone kartki. Precyzyjne zapiski pokrywające śnieżnobiałe stronice oddalały się z każdą chwilą coraz bardziej, wykonując zdumiewające piruety. Właścicielka burzy brązowych włosów, związanych wówczas w niedbałego warkocza, próbowała podążać ich śladem i uchwycić je. Przyciskała kurczowo do piersi brązową, skórzaną teczkę noszącą ślady częstego użytkowania, a wolną rękę wyciągała po każdą ze swych niesfornych własności. Kiedy udało jej się złapać ostatnią, kąciki drobnych malinowych ust uniosły się ku górze z uczuciem triumfu. Strzepnęła niewidzialne drobinki z idealnie wyprasowanej marynarki mundurka i poprawiła niebieski krawat w białe prążki. Schowała kartki do aktówki i odetchnęła głęboko, spoglądając na zegarek.
- Harry Potter >>> Dramione

Niewyznana miłość.
Rozdział. XV - Ciemność.

Otworzyła oczy, ale nie zrobiło jej to wielkiej różnicy. Zamrugała kilka razy opuchniętymi powiekami i zaczęła widzieć kontury pomieszczenia. W ustach miała zupełnie sucho. Odchrząknęła, a gardło zapiekło ją mocno, aż pojawił się grymas na jej twarzy. Czuła się oszołomiona, nie wiedziała która jest godzina ani ile czasu była nieprzytomna. Ciało miała obolałe od długiego leżenia na twardej ziemi. Powoli wracały do niej wspomnienia.
- Lestrange! - Ron wycelował palcem w kobietę.
- Gdzie Potter? Powinien być z wami – jej twarz przybrała nieodgadniony wyraz.
Wyciągnęli różdżki, Bellatrix zrobiła to samo, ale wycelowała nią w dziewczynkę. Zaśmiała się szaleńczo.
- Mam ich zabić? - usłyszeli za sobą zachrypnięty głos i odwrócili się natychmiast.
Zobaczyli niskiego, krępego mężczyznę. Miał zmierzwioną brodę i krzaczaste brwi. Wyglądał niechlujnie, w zabrudzonej, poszarpanej szacie. Celował w nich swoją różdżką.
- Nie! - krzyknęła kobieta. - Słyszałeś rozkazy, mają być żywi!
- I tak nie ma wśród nich Pottera! Lepiej od razu ich zamordować i mieć mniej roboty!
W tym momencie w głowie Hermiony po raz pierwszy zaświtała myśl, że to już koniec. Nie mieli szans, chociaż liczebność była ta sama, to dziewczyna nie chciała igrać z życiem dziecka.
- Harry Potter >>> Dramione

Aktualizacja #4

Dodałam kilkanaście blogów o tematyce potterowskiej. Jest już ich ok. 80 i będzie coraz więcej. Poniżej znajdziecie opis najnowszego dodanego bloga oraz pierwszego, który został zgłoszony.

Pozdrawiam ♥

Dogonić Szczęście.
Miłość przychodzi w najmniej spodziewanym momencie. Przynosi jednak ze sobą wiele zmian, które mogą wprowadzić zamęt do dotychczasowego życia. Pomyślmy... co by się stało, gdyby to silne, a jednocześnie niebezpieczne uczucie, połączyło dwójkę największych wrogów? Dotychczas nie mieli ze sobą nic wspólnego, więc ile byliby w stanie poświęcić w imię szczęścia drugiego?
- Harry Potter >>> Dramione.

czwartek, 20 listopada 2014

Nowy rozdział.

Po igrzyskach.
Rozdział 169. - Randka.
- Jak ci się to udało? – idziemy szybkim krokiem przez miasteczko, objuczone wszystkimi niezbędnymi rzeczami, podczas gdy ja wciąż zastanawiam się, jak Johannie udało się wyciągnąć mnie z domu mamy, na dodatek do Wioski.
– Normalnie – po raz kolejny wzrusza ramionami i odpowiada z głośnym westchnieniem, które wyraźnie sugeruje, że jest rozdrażniona.
– Spokojnie, Jo – Annie ma opanowany głos, choć lekko dyszy. Niesie sporą ilość toreb, a do tego idziemy dość szybko. – My po prostu zastanawiamy się, jak to zrobiłaś? Matka Katniss przez cały poranek nawet nie chciała słyszeć o powrocie córki do Wioski Zwycięzców, a tobie udało się ją przekonać w dość krótkiej rozmowie.
– Nie miała za bardzo wyboru – Johanna rzuca to tonem całkowitej oczywistości. Jakbyśmy pytały o kolor nieba w słoneczny dzień. – Wszelkie środki bezpieczeństwa, jakie zastosowaliśmy, mają sens tylko w Wiosce i twoja mama dobrze o tym wie – zwraca lekko zaróżowioną od wysiłku twarz w moją stronę. – Choć, jak sądzę, słowa Shena też miały w tym swój udział.
„Środki bezpieczeństwa” – tyle zapamiętuję z tej odpowiedzi. Jeszcze parę lat temu żadne „środki bezpieczeństwa” nie byłyby konieczne. Ale teraz jest zupełnie inaczej… Przekraczamy bramę Wioski bez problemu, choć musimy chwilkę zaczekać, nim stojący przy niej żołnierze, otworzą ją. Wioska od dawna jest odgrodzona od reszty dystryktu, ale tylko dziś jest pilnie strzeżona, czego zresztą sama chciałam. Czytaj więcej.
- Igrzyska Śmierci

poniedziałek, 17 listopada 2014

Nowy rozdział.

Magia Przynależności.
Rozdział. 18 Rozmowy i wyjaśnienia.

Severus patrzył, jak Harry wybiega z pokoju. Przez długi czas potrafił jedynie stać odrętwiały, próbując przetrawić to, co przed chwilą zobaczył. W końcu wziął drżący oddech i przeczesał dłonią włosy.

Był tak zaślepiony wściekłością, że zupełnie zapomniał o własnym postanowieniu. Czy tego chciał, czy nie, chłopak był jego synem. Severus nie mógł już dłużej zasłaniać się pokrewieństwem z Jamesem Potterem. Własna hańba ciążyła na nim.


Nie zamierzał chłopca tak traktować, ale jedyne, o czym potrafił myśleć, to jak wielki musiał mieć ubaw, grzebiąc w najbardziej intymnych i kompromitujących momentach z życia znienawidzonego nauczyciela. Był przekonany, że zrobił to ze złośliwości albo zwyczajnej bezmyślności. W myślodsiewni znajdowało się wszystko, czego nie miał nigdy zobaczyć, a mimo to wspomnienia, które Severus tak skrzętnie ukrywał przed każdą lekcją oklumencji, zostały wystawione na pośmiewisko. Wystarczyło jedynie, że na chwilę opuścił Prince Manor po dostaniu pilnego wezwania od Albusa. Czytaj więcej.

niedziela, 16 listopada 2014

Nowy rozdział.

Ile serc - tyle rodzajów miłości.
Rozdział. 13 Walcz do końca.
Promienie porannego słońca wpadając przez duże okno oświetlały jej ciemne włosy i nagie plecy, gdy spała odwrócona do niego tyłem. Remus właśnie się obudził i gdy tylko ją zobaczył, uśmiechnął się na wspomnienie wczorajszej nocy i tego, jaka była piękna. Najpiękniejsza. Choć tak krucha i chuda, że momentami bał się, czy nie rozpadnie się pod jego mocnym dotykiem.
            Po chwili poruszyła się odwróciła do niego twarzą. Przetarła zaspane oczy.
            -Cześć piękna – powiedział, całując ją „na dzień dobry”.
            -Hej – uśmiechnęła się. – Dawno wstałeś?
            -Przed chwilą. Jest już siódma.
            -Już? – Annabel usiadła, przytrzymując kołdrę. W końcu nadal była naga. – Muszę się jeszcze spakować przed wyjazdem.
            -Leż – powiedział i pociągnął ją za rękę tak, że znów położyła się obok niego. – Śniadanie zacznie się dopiero za półtora godziny.
            Annabel przewróciła oczami. Przytuliła się go niego, przymykając oczy.
            -Zaraz zasnę – mruknęła sennie. – Nie daj mi zasnąć. 

Nowy rozdział.

Po igrzyskach.
Rozdział. 168 Podjęte decyzje.
Próbuję sobie wmówić, że mama robi dobrze, że tak powinno być. Ale wcale się z tym nie zgadzam. Tylko równocześnie nie mam siły walczyć, kłócić się z nią. Nie chcę kończyć dnia krzykiem… A mimo to serce mi się kraje, gdy każe mu wyjść, iść do jego rodziców. Nie chcę patrzeć w tym momencie na jego twarz, bo wiem, że zaraz wszystko odwołam, każę wyjść mamie, a jemu zostać. A nie powinnam, nie mogę tego zrobić, jeśli nie chcę mieć awantury z obiema mamami.
Patrzę przez okno, za którym zimny, jesienny wiatr porywa w górę kolorowe liście, sprawiając, że tańczą, niesione jego siłą. Słyszę jak Peeta do mnie mówi… Zaciskam wargi i dłonie, ostatkiem siły walcząc, by się nie odwrócić. Łzy płyną mi po policzkach, gdy słyszę jak wychodzi, jak zamyka za sobą drzwi. Zostaję sama i czuję się pusta, rozdarta, nieszczęśliwa.  Czytaj więcej.

sobota, 15 listopada 2014

Nowy rozdział.

Płomyk w słoiku.
Rozdział 13. How I wish you were here
Nic nie zapowiadało nadchodzących zmian. Gdy wieczorem dziewczęta układały się do snu po przyjęciu urodzinowym, nie oczekiwały, że przez tę jedną noc życie którejkolwiek z nich może się diametralnie zmienić.
Promienie czerwcowego słońca raniły wciąż zmęczone oczy Skyler. Teraz żałowała, że kładąc się do łóżka, zapomniała o zasłonięciu kotar. Spojrzała na swoje stopy ze zdziwieniem – na jednej z nich nadal trzymał się nieściągnięty wieczorem but. Przed przyjęciem obiecywała sobie, że nie wypije zbyt wiele, ale rola solenizantki sprawiała, że nie wypadało odmówić udziału we wznoszonych dla niej toastach. Skryła twarz w dłoniach, wzdychając przy tym ciężko. Aż bała się spojrzeć na budzik – posiadała niezachwianą pewność, że żadna z nich nie pamiętała, aby go nastawić. Z drugiej strony cieszyła się, że tak się stało, ponieważ nie miała pewności, czy jej czaszka nie wybuchłaby podczas kontaktu z tak irytującym dźwiękiem. Czytaj więcej.

poniedziałek, 10 listopada 2014

Nowy rozdział.

Po igrzyskach.
167. Wschód słońca.
Nie mogę zasnąć. Kręcę się od dobrej godziny, wciąż próbując znaleźć właściwą, wygodną pozycję. Na nowym miejscu zawsze mam trudności z zasypianiem, zawsze zajmuje mi to dużo czasu. Tylko, że to nie jest nowe miejsce…
Budzę się. Jestem kompletnie niewyspany, a równocześnie zaczynam dochodzić do tego, że nie zasnę po raz kolejny. Plecy bolą mnie od wymuszonej pozycji, łóżko jest niewygodne. Nie chodzi tu nawet o materac, poduszkę, czy cokolwiek innego. Chyba po prostu już z niego wyrosłem – od czasu, kiedy spałem w nim ostatni raz, minęły lata. Otwartymi oczami wpatruję się w ciemność, która mnie otacza, wsłuchując się równocześnie w dźwięki mojego rodzinnego domu. Najbliżej słyszę równy, miarowy oddech Peetera, nadal śpiącego ze mną w tym samym pokoju. Z kuchni dochodzi do mnie odgłos kapiącego kranu, a z sypialni rodziców – chrapanie ojca. Z dźwięków, które zapamiętałem, brakuje tylko równie głośnego chrapania Patricka, ale on już od dawna tutaj nie mieszka…
W końcu dochodzę do wniosku, że dalsze leżenie nie ma sensu. Wstaję powoli, podchodzę najciszej, jak potrafię do okna i powoli odsuwam firankę. Całe miasteczko spowite jest we mgle, przez którą blade światła latarni ledwie się przebijają. Wszędzie leżą żółte liście, choć to raczej wiem, niż widzę, bo snująca się wilgoć sprawia, że szeleszczący dywan zamienił się w szarość. Świat za oknem jest trochę mroczny, ale równocześnie piękny i pociągający. Nagłe pragnienie budzi się we mnie niespodziewanie – szybko sięgam po spodnie, buty i kurtkę. Przechodząc obok łóżka Peetera, widzę jak spokojnie śpi, wtulony w wielką pandę, którą przywiózł z pierwszej wizyty w Kapitolu. Czytaj więcej.

niedziela, 9 listopada 2014

Nowe rozdziały.

Niewyznana miłość bardzo ciąży na sercu.

Rozdział XXII - Nie wszystko idzie po naszej myśli.

Biegła korytarzem w stronę lochów. Musiała znaleźć go jak najszybciej i przeprosić. Przyznać się do błędu i prosić o wybaczenie. Dopiero, kiedy Simon próbował ją pocałować zrozumiała, jak bardzo on jej nie pasuje. Jak strasznie jest kimś innym, niż ona by chciała. Jego dotyk był obcy, a usta irytująco miękkie. Zrozumiała, że nikim nie da się zastąpić osoby, którą się kocha. Dotarło do niej, co czuj do Dracona i musiała jak najszybciej odkręcić swój błąd. Jeszcze trochę przyspieszyła swój bieg.
- Hermiona? Co ty tutaj robisz? - usłyszała niedaleko głos Zabiniego i zatrzymała się gwałtownie.
- Szukam Draco, jest u siebie? - zapytała zasapana.
- Nie, jest na szlabanie u McGonagall, ale co...
- Długo tam jest? - przerwała mu szybko.
- Ze dwie godziny już tam siedzi... - zmarszczył brwi.
Odwróciła się na pięcie i pognała w stronę sali od transmutacji.
- Dzięki – rzuciła jeszcze przez ramię w stronę Ślizgona. Czytaj więcej.

Kolizje serc.
Rozdział. 21 Święta.
 Lily uniosła wzrok i pokiwała z uznaniem głową. Dom Potterów był naprawdę duży i bardzo kolorowy. Na dachu wisiały lampiony. Komin był ozdobiony w piękną różową sukienkę, a dróżka, która prowadziła w stronę drzwi była zrobiona z małych czerwonych kamyków.
Kiedy całą paczką byli w połowie drogi z domu wybiegła pani Potter. Była wysoka, miała kręcone włosy i błękitne oczy. Przycisnęła do siebie jedną ręką Jamesa, a drugą Syriusza i dał każdemu z nich soczystego całusa.
- Nawet nie wiecie jak za wami stęskniłam! - zawołała. Następnie podeszła do Remusa, potargała mu grzywkę, a Peterowi wręczyła czekoladową babeczkę. Dziewczyny stanęły z boku nieśmiało, ale Dorea podeszła do nich zamaszystym krokiem i ucałowała każdą w oba policzki. Przy Lily zatrzymała się na dłużej. - Cieszę się, że mogę cię wreszcie poznać, Lilyanne. James zawsze o tobie tyle mówi - powiedziała tak, aby tylko Evans ją usłyszała. Dziewczyna posłała jej zaskoczone spojrzenie, ale nie musiała na szczęście odpowiadać, ponieważ pani Potter odwróciła się natychmiast i popchnęła całą paczkę w stronę domu. Czytaj więcej.

Wołanie serc.
Rozdział. 3 Wschody i zachody słońca.
Stało się dokładnie tak jak przypuszczał Ted — Weasleyowie zaoferowali się pomóc mu sprowadzić najbliższych przyjaciół Harry’ego. Co jak co, ale oni najlepiej znali znajomych młodego Pottera i wiedzieli, jak do nich dotrzeć. Po długiej rozmowie na ten temat cała trójka doszła do wniosku, że trzeba działać. Im szybciej, tym lepiej. Arthur i Molly byli wyraźnie zaniepokojeni stanem Harry’ego, którego po raz ostatni widzieli w czasie krótkiej wizyty w szpitalu w przeddzień wypisu. Małżeństwo miało wyrzuty sumienia, że wcześniej nie napisało do Tonksów z prośbą o spotkanie, podczas którego wspólnie zastanowiliby się, co dalej robić. Ted Tonks ustalił wszystkie szczegóły z Weasleyami. Hermiona, Ron i Ginny mieli zostać sprowadzeni następnego dnia rano, tak aby zrobić Harry’emu niespodziankę. Mężczyzna nie potrafił ukryć swojego zadowolenia z pomyślnie zakończonego spotkania, chociaż w jego sercu zaczęło kiełkować ziarenko strachu. Sam nie wiedział, czego bardziej się obawiał — czy tego, że Harry zareaguje impulsywnie i osądzi ich o próbę przekupstwa, czy tego, że młody Potter mimo rozmowy z przyjaciółką, będzie próbował się izolować, że dla nastolatka taka dawka emocji okaże się za dużą. Czytaj więcej.

sobota, 8 listopada 2014

Nowy rozdział.

Szczeniak.
Rozdział. 24
Oprócz obiadu z Draco w ich komnatach, Severus spędził resztę popołudnia przy łóżku Harry'ego w skrzydle szpitalnym. Chłopcy usiedli obok siebie i opierając się o spiętrzone poduszki rozmawiali cicho. W tym czasie, Severus czytał najnowszy kwartalnik eliksirotwórczy, przysłuchując się dyskretnie rozmowie. Draco nie przeprosił ponownie i nie powinien tego robić — okazjonalne płaszczenie się było w porządku, ale nadmierne ze strony Malfoyów byłoby nie do zniesienia — ale był zaskoczony słysząc Harry'ego pytającego ponownie Draco, czy nie jest ranny.

— Słyszałem twój krzyk — powiedział Harry. Jego cichy głos brzmiał poważnie. — Myślałem, że kałamarnica cię schwytała.


— Nie krzyczałem — upierał się Draco. — Krzyknąłem tylko twoje imię. Byłem przejęty. — Draco zamilkł i trącił lekko ramieniem Harry'ego. — W każdym razie, wiesz, że wysadziłeś kałamarnicę?


Severus zatrzymał się w połowie przewracania strony i słuchał uważnie cichej odpowiedzi Harry'ego. Czytaj więcej.



piątek, 7 listopada 2014

Nowe rozdziały.

Rant człowieka.
27. Pojedynek.
Dla Petera wakacje skończyły się zdecydowanie za szybko. Tym razem niespecjalnie tęsknił za Hogwartem, bo, po mnóstwie tyrad na temat tego, jak nudzi się w domu, mama pozwoliła mu na wypady z Jamesem. W lipcu całą rodziną wyjechali na tygodniową wycieczkę nad morze, podczas jakiej Sherman ciągle zaglądał do Proroka i mówił, jak sytuacja na rynku stała się niepewna. Miranda skrytykowała męża kilkakrotnie, jednak  choć Sherman obiecał jej, że postara się wypocząć  gdy tylko nie patrzyła, on znów sięgał do gazety z marsem na czole, kalkulując i przewidując. Natomiast w sierpniu u państwa Pettigrew zjawił się James, który po długich namowach wyciągnął Petera z domu na jeden dzień. Później codziennością stały się wizyty Pottera i coraz częstsze i dalsze wycieczki, najczęściej do Remusa. Tylko Syriusza brakowało do kompletu, o czym ciągle przypominał James, jednak Peterowi nie przeszkadzało to zbytnio. Bez Blacka James nie ładował się aż tak chętnie w kłopoty, a i nikt cichcem nie sprzątał Peterowi z rąk kanapek dla zabawy. Czytaj więcej.

Szczeniak.
Rozdział. 23
Severus objął mocniej Harry'ego, patrząc jak drugi chłopiec wybiega ze skrzydła szpitalnego. Wysłał po niego Nelli, nie chcąc żeby ten coś sobie zrobił. Gdyby stało się coś jeszcze, Lucjusz z pewnością by go zabił.

— Nie mogę uwierzyć,... — powiedziała Poppy stojąca po jego prawej stronie —... że właśnie usłyszałam takie słowa wychodzące z twoich ust, Severusie Snape'a. I to skierowane do twojego chrześniaka!

Zaskoczony jej tonem, którego rzadko używała wobec niego, odwrócił się do uzdrowicielki i od razu skulił się, widząc wściekłość w jej oczach.

— Poppy, ja...

— I nawet nie miałam szansy sprawdzić jego stanu! — wycedziła. Jej głos był cichy ze względu na Harry'ego, ale Snape wyobrażał sobie, że krzyczała na niego, ponieważ wyglądała jakby miała na to ochotę. — Nie sądzisz, że czuł się wystarczająco źle? Potrzebował pocieszenia, a nie... cokolwiek to było! Czytaj więcej.

Opętani demonami przeszłości.
14. „… maleństwo wzywa.”
Nastał poniedziałek, czyli chyba najbardziej znienawidzony przez ludzkość dzień tygodnia. Niewyspani uczniowie siedzieli na śniadaniu, przysypiając, w każdej możliwej pozycji. Weekend, a szczególnie niedziela, oznaczał dla nich nieprzespane noce, w czasie których nadrabiali zaległe prace domowe. Większość obiecywała sobie, że zaczną systematyczną naukę, ale w większości przypadków na obietnicach się kończyło. Niektórzy jednak nie czuli zmęczenia, a wręcz rozpierającą ich energie tak jak w przypadku Hermiony i Dracona, którzy kłócili się zawzięcie przy stole Slytherinu. Czytaj więcej.

wtorek, 4 listopada 2014

Nowy rozdział.

Po igrzyskach.
166. Światło w mroku.
Przewodniczący komisji wyborczej kończy odczytywać wyniki, a każdy z nich wyświetlony jest na tablicy, będąc potwierdzeniem jego słów. Sam pan Novice wstaje powoli, żegnając się z Caesarem i robiąc przy tym zbyt dużo zbędnego zamieszania. Potyka się o krzesło, prawie się przewracając, zapomina swoich notatek, przez co musi się wrócić prawie od drzwi. W napiętej sytuacji, jaka tu panuje, jego przepraszający uśmiech jest raczej irytujący. Czytaj więcej. 

Obserwatorzy