Rozdział. 168 Podjęte decyzje.
Próbuję sobie wmówić, że mama robi dobrze, że tak powinno być. Ale wcale się z tym nie zgadzam. Tylko równocześnie nie mam siły walczyć, kłócić się z nią. Nie chcę kończyć dnia krzykiem… A mimo to serce mi się kraje, gdy każe mu wyjść, iść do jego rodziców. Nie chcę patrzeć w tym momencie na jego twarz, bo wiem, że zaraz wszystko odwołam, każę wyjść mamie, a jemu zostać. A nie powinnam, nie mogę tego zrobić, jeśli nie chcę mieć awantury z obiema mamami.
Patrzę przez okno, za którym zimny, jesienny wiatr porywa w górę kolorowe liście, sprawiając, że tańczą, niesione jego siłą. Słyszę jak Peeta do mnie mówi… Zaciskam wargi i dłonie, ostatkiem siły walcząc, by się nie odwrócić. Łzy płyną mi po policzkach, gdy słyszę jak wychodzi, jak zamyka za sobą drzwi. Zostaję sama i czuję się pusta, rozdarta, nieszczęśliwa. Czytaj więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz