Rozdział. 13 Walcz do końca.
Promienie porannego słońca wpadając przez duże okno oświetlały jej ciemne włosy i nagie plecy, gdy spała odwrócona do niego tyłem. Remus właśnie się obudził i gdy tylko ją zobaczył, uśmiechnął się na wspomnienie wczorajszej nocy i tego, jaka była piękna. Najpiękniejsza. Choć tak krucha i chuda, że momentami bał się, czy nie rozpadnie się pod jego mocnym dotykiem.
Po chwili poruszyła się odwróciła do niego twarzą. Przetarła zaspane oczy.
-Cześć piękna – powiedział, całując ją „na dzień dobry”.
-Hej – uśmiechnęła się. – Dawno wstałeś?
-Przed chwilą. Jest już siódma.
-Już? – Annabel usiadła, przytrzymując kołdrę. W końcu nadal była naga. – Muszę się jeszcze spakować przed wyjazdem.
-Leż – powiedział i pociągnął ją za rękę tak, że znów położyła się obok niego. – Śniadanie zacznie się dopiero za półtora godziny.
Annabel przewróciła oczami. Przytuliła się go niego, przymykając oczy.
-Zaraz zasnę – mruknęła sennie. – Nie daj mi zasnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz