piątek, 7 listopada 2014

Nowe rozdziały.

Rant człowieka.
27. Pojedynek.
Dla Petera wakacje skończyły się zdecydowanie za szybko. Tym razem niespecjalnie tęsknił za Hogwartem, bo, po mnóstwie tyrad na temat tego, jak nudzi się w domu, mama pozwoliła mu na wypady z Jamesem. W lipcu całą rodziną wyjechali na tygodniową wycieczkę nad morze, podczas jakiej Sherman ciągle zaglądał do Proroka i mówił, jak sytuacja na rynku stała się niepewna. Miranda skrytykowała męża kilkakrotnie, jednak  choć Sherman obiecał jej, że postara się wypocząć  gdy tylko nie patrzyła, on znów sięgał do gazety z marsem na czole, kalkulując i przewidując. Natomiast w sierpniu u państwa Pettigrew zjawił się James, który po długich namowach wyciągnął Petera z domu na jeden dzień. Później codziennością stały się wizyty Pottera i coraz częstsze i dalsze wycieczki, najczęściej do Remusa. Tylko Syriusza brakowało do kompletu, o czym ciągle przypominał James, jednak Peterowi nie przeszkadzało to zbytnio. Bez Blacka James nie ładował się aż tak chętnie w kłopoty, a i nikt cichcem nie sprzątał Peterowi z rąk kanapek dla zabawy. Czytaj więcej.

Szczeniak.
Rozdział. 23
Severus objął mocniej Harry'ego, patrząc jak drugi chłopiec wybiega ze skrzydła szpitalnego. Wysłał po niego Nelli, nie chcąc żeby ten coś sobie zrobił. Gdyby stało się coś jeszcze, Lucjusz z pewnością by go zabił.

— Nie mogę uwierzyć,... — powiedziała Poppy stojąca po jego prawej stronie —... że właśnie usłyszałam takie słowa wychodzące z twoich ust, Severusie Snape'a. I to skierowane do twojego chrześniaka!

Zaskoczony jej tonem, którego rzadko używała wobec niego, odwrócił się do uzdrowicielki i od razu skulił się, widząc wściekłość w jej oczach.

— Poppy, ja...

— I nawet nie miałam szansy sprawdzić jego stanu! — wycedziła. Jej głos był cichy ze względu na Harry'ego, ale Snape wyobrażał sobie, że krzyczała na niego, ponieważ wyglądała jakby miała na to ochotę. — Nie sądzisz, że czuł się wystarczająco źle? Potrzebował pocieszenia, a nie... cokolwiek to było! Czytaj więcej.

Opętani demonami przeszłości.
14. „… maleństwo wzywa.”
Nastał poniedziałek, czyli chyba najbardziej znienawidzony przez ludzkość dzień tygodnia. Niewyspani uczniowie siedzieli na śniadaniu, przysypiając, w każdej możliwej pozycji. Weekend, a szczególnie niedziela, oznaczał dla nich nieprzespane noce, w czasie których nadrabiali zaległe prace domowe. Większość obiecywała sobie, że zaczną systematyczną naukę, ale w większości przypadków na obietnicach się kończyło. Niektórzy jednak nie czuli zmęczenia, a wręcz rozpierającą ich energie tak jak w przypadku Hermiony i Dracona, którzy kłócili się zawzięcie przy stole Slytherinu. Czytaj więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy